Bułgaria, Varna

pośpiech

31 lipca 2009; 3 696 przebytych kilometrów




auto



A potem zaczęły się problemy. Już po drodze do Varny jakaś ciężarówa zawaliła drogę, przez co wszyscy się wlekli. Na wjeździe do miasta jeszcze gorzej, korek okropny, roboty drogowe i objazd do Sofii, w dodatku do lotniska drogowskazu zero. Pytaliśmy kogo popadnie, w końcu pojechaliśmy tym objazdem.

Korek się trochę rozładował, ale minut do końca odprawy zostało dziesięć. W końcu, błądząc jeszcze po drodze jakoś do lotniska dojechaliśmy. Okazało się, że jest kilka terminali, uff, zamieszanie niezłe. Na lotnisku ludzi pełno, jakaś okropna kolejka na lot do Moskwy, w dodatku mam stresa, bo kilka dni temu donoszono, że wykryto tu świńską grypę. Przy moim chequeinie już pusto (dziesięć minut po czasie), na szczęście udało się jeszcze uprosić panie, żeby mnie wpuściły. Nie wpuściły mojego koca, a szkoda. No ale dobrze, że zdążyłam ;) Taka byłam zakręcona, że nawet nie poszłam na taras fotografować samolotów.